Archiwa tagu: więzienie

Pudło ze śmiechem

Super grupa joginów śmiechów z Zakładu Karnego w Uherach Mineralnych plus Aneta, Marta i ja

Super grupa joginów śmiechów z Zakładu Karnego w Uherach Mineralnych plus Aneta, Marta i ja

Więzienie było dla mnie abstrakcją. Rzeczywistością znaną z książek, filmów i opowieści. Gdy stanąłem pod bramą, poczułem się jak bohater opowieści Kafki: wielki, wysoki mur i żelazne wrota, nie wiadomo czy je otworzą, a już na pewno co tam będzie. Ludzie co stali przed nią napawali mnie grozą, postura ciała pierwotnych form człowiekowatych, do tego jeszcze faceci z tatuażami wokół oczu, co świadczyło, że nieraz gościli wewnątrz. Teraz niby spokojnie słuchali ostrych odmian hip hopu w aucie. Wyszedł strażnik. Telefony trzeba zdeponować, w środku strażnicy mają nawet specjalne urządzenia do wynajdywania fal komórek. Żadnej elektroniki, nawet USB nie można wnieść, a co dopiero aparatu. Dowód trzeba wymienić za przepustkę. I jestem w środku, świeci słońce, zielona łąka, wysoki druciany płot i wyraziste męskie twarze spoglądające na mnie zza ponumerowanych krat.

Chłopaki bardzo ochoczo szli do sali zajęciowej. Kierowniczka wyhaczyła jednego, który się nie zgłosił i chciał się jakby nigdy nic wcisnąć. A tu wszyscy dopuszczeni do zajęć musieli mieć pozytywną opinię lekarzy i wychowawców. Kierowniczka została w gabinecie by nie peszyć 40 silnych mężczyzn. Oni w zwartej grupie i naprzeciwko ja z Anetą i Martą, które asystowały mi w prowadzeniu sesji. Spróbowałem zacząć od przedstawienia się w specyficzny sposób dla jogi śmiechu, gdzie każde zdanie przeplatamy śmiechem. Czułem wyraźny opór, więc jeszcze poopowiadałem trochę o tym, że nie ma co się bać „sztucznego” śmiechu, bo tylko wzmocni naturalny. Zapytani o to czym się interesują, jak jeden mąż powtarzali „lubię wszystko” i jakoś cieszyły mnie wszelkie, nieczęste, konkretne odpowiedzi w rodzaju „motoryzacja”, „piłka nożna”, „ładne blondynki”. Grupa była bardzo liczna, ale grzeczna i zadziwiała mnie niechęć uczestników do ruchu. Bardzo sprawnie wykonywali ćwiczenia oddechowe, a nawet bardziej statyczne ćwiczenia wywołujące śmiech. Za to jak proponowałem by ruszać się, powtarzać kroki prostego tańca, woleli stać w miejscu, miarkując nieznaczne podrygiwania rąk i nóg. Potem zrozumiałem o co chodzi, niektórzy z nich mieli kilka lub kilkanaście lat reżimu więziennego za sobą z siedzeniem w celach i jedynie godzinę czy półtorej dziennie na spacerniaku. A nawet w czasie spaceru chodzą w jednym kierunku w ściśle kontrolowany sposób. Czuć więc było na moich zajęciach, że zamiast chaotycznie biegać czy chodzić po sali, woleli zdyscyplinowany krok.

Udaipur 023

Więzniowie w Udaipur, Indie w czasie sesji jogi smiechu. Fot. Laughter Yoga International

Czasami wahałem się, na ile odnosić instrukcje do ćwiczeń do rzeczywistości więziennej. Czy mówić, że teraz spacerujemy po parku czy po spacerniaku? Z jednej strony oni mogli od lat nie widzieć parku, a z drugiej, nie wiedziałem na ile takie przypominanie o tym, że jesteśmy w więzieniu jest bezpieczne i wzmacniające dla nich. Czy śmiech zwycięzcy z wygranej w totolotka to nie zbyt duża abstrakcja?  Może lepiej śmiech z wyjścia na wolność? Gdy proponowałem zabawę w samochody, słyszałem, że co trzeci z nich stracił prawko i jest tutaj za przestępstwa spowodowane za kółkiem.

Postanowiłem nie przesadzać z więziennymi odniesieniami i powtarzałem: joga śmiechu pozwala ci robić w zabawie to, czego nie możesz robić naprawdę czyli nie tylko prowadzić auto, ale i samolot. Z czasem zdobywałem coraz większą pewność siebie, w końcu jak się posypię to najwyżej wywołam śmiech. Tak było na koniec gdy powiedziałem, że czułem opór wielu z nich i miałem zawahania czy „jeszcze pociągnę dalej z tymi zajęciami”. Jeden zaczął się śmiać, żebym „uważał, bo tutaj wyjątkowo łatwo jest pociągnąć”. Inny wyraził radość, że mógł po raz pierwszy od kilku lat dotknąć kobiecej dłoni. Na koniec serdecznie się z nami żegnali, a nawet zgodzili się ustawić do pamiątkowego zdjęcia zrobionego więziennym aparatem.

więźniowie z Udaipur, fot. Laughter Yoga International

więźniowie z Udaipur, fot. Laughter Yoga International

Druga grupa była mniejsza (ok 18 mężczyzn) i łatwiejsza do pracy, a i ja czułem się już pewniej. Znali się już trochę, bo wspólnie uczestniczyli od 3 miesięcy w terapii, kilku miało szansę przyspieszonego wyjścia na wolność, co jak przyznawali, również było stresujące. Poza tym było czuć, że terapia przynosi skutki, łatwiej było im patrzeć sobie czy mnie w oczy, włączać się w zajęcia, nawet pozwalali sobie na większą swobodę ruchu. Poczułem się na tyle pewnie wśród nich, że właściwie zastosowałem wszystkie podstawowe ćwiczenia, które używam na sesjach jogi śmiechu łącznie z „kajakiem”, kiedy ze śmiechem padliśmy głowami na brzuchy współtowarzyszy. Gdy poprosiłem na koniec by powiedzieli jak się czują po sesji i jak im się podobało, od razu usłyszałem „aha, czyli taka rundka jak na terapii?” i szło płynnie. Czułem dużą szczerość, dzielili się drobnymi radościami i także tym, że się stresują co będzie jak skończy się terapia i trzeba będzie wrócić do macierzystego zakładu lub wyjść na wolność. Byłem zbyt przejęty by zapamiętać dokładnie co mówili, ale słyszałem, że tyle to się nie śmiali od dawna, miłe zapewnienia, że było „elegancko” czy „fajniutko”. Bartek, który trafił na ten koniec Polski z Warszawy zapewniał mnie, że jak tylko go wypuszczą, wpadnie na moje zajęcia w Warszawie. Pytali mnie, czy mogą praktykować sami, do czego ich zachęcałem i prosili bym regularnie przyjeżdżał. Na koniec żegnałem się z każdym z osobna długo trzymając się za dłonie i śmiejąc się. Czułem ogromny spokój i widziałem w wielu z nich potencjalnych terapeutów czy joginów. W tyle głowy nieraz pojawiało mi się pytania, za co tak spokojny i miły człowiek tu trafił, ale wolę nie wiedzieć, skupiając się na świetle, które każdy z nich ma i zaczął budzić.

Tutaj znajdziesz relację z tego wydarzenia na stronie Służby Więziennej.

cytat z Gandhiego na stacji kolejowej w Bombaju, "Czystość prowadzi do boskości", fot. PB

cytat z Gandhiego na stacji kolejowej w Bombaju, „Czystość prowadzi do boskości”, fot. PB

Autor dziękuje Beacie Kiełbasie, kierownik Oddziału Terapeutycznego w Zakładzie Karnym w Uhercach Mineralnych za zaproszenie do prowadzenie zajęć.